Wychowanie katolickie

Program integralnej pedagogiki katolickiej

Jeśli w poprzednim dziale, traktującym o podmiocie wychowania przeważały dane przyrodzone — z wyjątkiem tylko nauki o grzechu pierworodnym — to w dziale poświęconym przedmiotowi wychowania przeważać winien element nadprzyrodzony. Każdy bowiem, kto chce mieć prawo do nazwy pedagoga katolickiego, winien jasno zdawać sobie sprawę z tego, że celem jego zabiegów nie jest tylko wychowanie porządnych ludzi, rachujących się w życiu z podstawowymi zasadami moralności przyrodzonej — co zresztą, jak wiemy, nie jest w całości możliwe bez pomocy czynników nadprzyrodzonych — ale wychowanie chrześcijan, tzn. dzieci Bożych, odtwarzających w sobie doskonałości Boże na wzór samego Chrystusa. Życie chrześcijańskie jest rdzennie nadprzyrodzone, i bardzo należy się pilnować, aby go nie obniżać do poziomu przyrodzonego, które byłoby tylko zewnętrznie powleczone, jakby pokostem, czynnikami nadprzyrodzonymi, albo raz po raz podnoszone intencjami nadprzyrodzonymi do wyższego poziomu. Toteż systematyczne przemyślenie całokształtu wychowania chrześcijańskiego w świetle dogmatu jest dziś najpilniejszą potrzebą pedagogiki katolickiej. Było by w wysokim stopniu do życzenia, aby ktoś z młodych teologów zadał sobie trud opracowania takiego zrębu teologii pedagogicznej, obejmującej najważniejsze pod względem wychowawczym traktaty, zarówno z dogmatyki, jak i z moralnej.

Jeśli idzie o przedmiot wychowania, to centralnym punktem powinien tu być traktat o Wcieleniu i Odkupieniu w myśl życzenia św. Pawła „aby się Chrystus ukształtował w sercach naszych”i. Jak całe życie chrześcijanina, tak wychowanie go winno być chrystocentryczne, czyli winno być świadomym wysiłkiem, aby naszą naturę, zranioną przez grzech pierwszego Adama, uzdrowić i podnieść na wyżyny, na jakie ją wzniósł drugi Adam — Zbawiciel świata przez najściślejsze złączenie z nim samym. Toteż drugim traktatem, który wypadnie też z punktu widzenia pedagogicznego przemyśleć, będzie traktat o usprawiedliwieniu, czyli o łasce tj. o tym udziale w naturze Bożej, który zyskujemy przez łączność z Chrystusem. Gdybyśmy chcieli bowiem przedmiot i cel wychowania chrześcijańskiego sprowadzić do najprostszej formuły, to moglibyśmy ją ująć w tych dwóch słowach: łaska uświęcająca. Trzecim traktatem, który z kolei winien tu być uwzględniony, będzie traktat o cnotach teologicznych: wierze, nadziei i miłości, przez które następuje usprawiedliwienie, tj. uzyskanie stanu łaski, które następnie kierują całym życiem moralnym uświęconego łaską człowieka. Na tym polega Pawłowe „budowanie siebie w miłości”ii. Pedagogika katolicka winna ten traktat ze szczególnym umiłowaniem przemyśleć i do swoich celów zastosować, żądanie bowiem Chrystusowe, abyśmy się stali jako dzieci, tak gorąco przypomniane światu przez św. Teresę od Dzieciątka Jezus, jeśli chcemy mu nadać ścisłe brzmienie teologiczne, nie jest czym innym jak żądaniem, abyśmy żyli pełnią cnót teologicznych. Cnoty te mają w swej istocie coś dziecięcego i dlatego są dla dzieci czymś łatwym i przystępnym, podczas gdy dla ludzi dojrzałych, zaufanych w sobie, stają się nieraz czymś nawet trudnym, wymagającym wielkiego zaparcia się siebieiii. Do tych trzech traktatów podstawowych dodajemy następnie jeszcze traktat o cnotach moralnych, które wraz z łaską i miłością Bóg wlewa do naszych dusz i które mają za zadanie całą naszą działalność moralną przeniknąć do głębi pierwiastkiem nadprzyrodzonym. Punkt ten dla pedagogiki katolickiej jest wielkiej doniosłości. Idzie o to, aby zrozumieć, że cnoty moralne chrześcijanina, to nie to samo, co cnoty przyrodzone poganina, uświęcone tylko intencją nadprzyrodzoną. Nie, to są usprawnienia w istocie swej nadprzyrodzone wzmagające nasze uzdolnienia przyrodzone i dające im wraz z wyższymi motywami i wyższą miarę czynów. Nie wypływa z tego bynajmniej, aby cnoty przyrodzone były dla wychowania chrześcijańskiego zbędne lub przynajmniej bez znaczenia; przeciwnie, św. Tomasz w krótkim zdaniu ślicznie streścił ich konieczność, mówiąc, że cnoty nabyte, tj. przyrodzone, mają za zadanie przysposobić nas do wlanych, następnie te ostatnie w nas zachować i wreszcie rozwinąć. Nie miejsce tu szerzej rozwijać tę doktrynę, wystarczy na razie podkreślić jej ogromną doniosłość dla wychowania. Ma nas ona ochronić od niedoceniania tego tak ważnego czynnika moralnego, jakim jest cnota przyrodzona, której zadaniem jest utrwalić cnotę wlaną. Dopiero z jej połączenia powstaje to, co nazywamy charakterem chrześcijańskim, to jest zespół cnót posiadających wszystkie wartości dziedziny przyrodzonej i nadprzyrodzonej i podporządkowujące przy całym ich zachowaniu motywy pierwszej motywom drugiejiv.

Oto główne traktaty teologiczne, które w tym dziale winny być dokładnie przestudiowane z punktu widzenia pedagogicznego. Będzie to wymagało od profesorów dogmatyki i moralnej szczególnej pracy, aby wykładany przez siebie materiał pod tym kątem widzenia na nowo przemyśleć; szczególnie będzie to ważne dla moralisty, który będzie musiał za wszelką cenę wyzwolić się od wyłącznie kazuistycznego nastawienia umysłu traktowania swej materii. Tu leży może najważniejszy szkopuł na drodze do przygotowania duchowieństwa do pracy wychowawczej, i sądzę, że jeśli pedagogika uprawiana przez katolików ostatniej doby tak silnie uległa wpływom psychologii i to nie najlepszego gatunku, to tłumaczy się to tym, że nie miała żadnego oparcia w teologii moralnej, nauczanej zbyt wyłącznie metodą kazuistycznąv.

Kazuistyka w nauczaniu teologii jest konieczna jako przygotowanie do sprawowania Sakramentu Pokuty, ale wystarczyć do przygotowania prawdziwych duszpasterzy-wychowawców nie może; nie może też służyć za punkt wyjścia katolickiej pedagogiki. Kto poza Noldina, Prümmera lub Aertnysa nigdy nie wyjrzał, nie nabędzie głębszego zrozumienia, tego złożonego procesu, jakim jest powstawanie charakteru moralnego w człowieku. A i dodatkowe jakieś wykłady, oparte np. na ascetyce Tanquerey’avi, nie uwzględniającej punktu widzenia pedagogicznego, nie mogą tu wystarczać. Koniecznym jest dokładne przerobienie analityczne z licznymi praktycznymi zastosowaniami nauki o cnotach i wadach, bo ona dopiero wprowadzi w jądro zagadnienia, jakim jest kształtowanie się pod wpływem czynników wychowawczych głębokiej potencjalności natury ludzkiej i tej plastyczności jej poszczególnych uzdolnieńvii. Kazuistyka interesuje się uczynkami szczególnie grzesznymi już po ich dokonaniu i uczy, jak je ocenić z punktu widzenia prawa moralnego. Pedagogika winna przeciwnie interesować się nimi, nim zostaną dokonane i uczyć, jak nimi kierować na to, aby temu prawu moralnemu odpowiadały, jak utrwalać dobre skłonności i usprawniać do czynu, jak opanowywać złe i jak leczyć z wad, które się w nich zakorzeniły. Nieraz słyszy się, że kazuistyka zajmuje się wyłącznie grzechami, tj. złem, ale i tu nie wyczerpuje materiału, ograniczając się do samych tylko uczynków złych, a zaniedbując starą, z doświadczenia wieków wysnutą, naukę o wadachviii. Dla pedagoga jest ona wielkiej doniosłości, toteż bardzo ważnym będzie, aby do niej powrócić i obok nauki o kształtowaniu się silnych zespołów cnót poznać też i te różne spaczenia, które można spotkać w życiu ludzkim, gdy charakter się psuje i krystalizuje niejako koło jakiejś wady, która w nim otrzymuje dominującą rolę. Ponowne przemyślenie w świetle danych współczesnej wiedzy nauki o wadach głównych będzie w obchodzącym nas dziale pedagogiki bardzo doniosłe.

Jeśli do tego, cośmy o cnotach powiedzieli, dodamy jeszcze, że traktat o wierze powinien także być osobno przemyślany i opracowany sub specie pedagogica z uwzględnieniem i jego rozwoju od Soboru Watykańskiego i wymogów dydaktyki nowożytnej, to będziemy mieli ogólny zarys tego działu pedagogiki katolickiej, który się zajmuje samym przedmiotem wychowania, tj. tym, co wychowanie powinno wychowankowi dać. Ma się rozumieć, że ten ostatni nie będzie w tym procesie biernym, przeciwnie, wychowanie jest samowychowaniem tj. procesem samorzutnym, który wszakże potrzebuje pokierowania z zewnątrz. Tym kto i w jakich warunkach ma je dać zajmuje się trzeci dział pedagogiki o czynnikach wychowania czyli wychowawcy.

i Galat. 4, 19.

ii Efez. 4, 16.

iii Patrz mój artykuł „Posłannictwo św. Tereski od Dzieciątka Jezus“, Szkoła Chrystusowa 1931.

iv Zagadnieniu temu poświęcił osobne studium O. Andrzej Gmurowsiki „O cnotach nabytych i wlanych” Lwów 1936.

v Szerzej rozwinąłem to zagadnienie w mej pracy „Przedmiot i metoda teologii moralnej” Lublin 1922. Błędne jest tam dzielenie teologii moralnej na część analityczną i syntetyczną. Druga część szczegółowa jest także analityczną inaczej nie należałaby do dziedziny nauki.

vi Zarówno zagadnienie cnót jak i wad nie zostało u Tanquerey‘a rozwinięte jak należy. Przy tym w polskim przekładzie terminologia nie została dostatecznie przemyślana, co miejscami spaczyło mysl autora.

vii Nader znamiennym zjawiskiem, świadczącym o ogólnej potrzebie głębokiego odrodzenia teologii moralnej, jest ukazanie się wielkiej 6-tomowej Teologii w języku niemieckim pt. „Handbuch der Sittenlehre“. Autorami jej są F. Tillmann i T. Steinbuchel i Müncker. Należyte ocenienie tak wielkiego dzieła będzie wymagało czasu, z tego jednak, co nawet już pobieżne zetknięcie z nim daje — widać, że niektóre działy są bardzo oryginalnie opracowane, co nie przeszkadza, że widać w nich nawrót do starej tradycji i zupełne zerwanie z przewagą umysłowości kazuistycznej. I dla zajmującego nas zagadnienia, silniejszego podkreślenia wychowawczej strony teologii moralnej, znajdziemy wiele podniet.

viii Doskonałe uwagi o zubożeniu pod tym względem nowożytnej teologii moralnej: Keusch C. S. R. Der hl. Alphons von Liguorii als Meister der Sittenlehre. Freiburg in d. Schweiz 1924, str. 318—326.

Pogrubienie tekstu – redaktor

Źródło: o. Jacek Woroniecki „Program integralnej pedagogiki katolickiej”, 1947, str. 16.

Zdjęcie pochodzi z czasopisma „WychowujMy”.