Stare i nowe wychowanie
W ostatnich czasach stało się widocznym pewne osłabienie entuzjazmu dla zasad nowego wychowania i opartej na nich nowej szkoły. Zaczynają nawet pojawiać się głosy krytyczne, domagające się rewizji pojęć, wykazujące zarazem, że t. zw. stare wychowanie nie we wszystkim błądziło. Warto więc zastanowić się, czy nie byłoby możliwe pewne ich uzgodnienie i zespolenie.
Stare wychowanie wychodziło z założenia, 1) że życie psychiczne jest mechanizmem natury wyobrażeniowej oraz 2) że życie dziecka jest brakiem, ułomnością i niedoskonałością. Szkoła, zbudowana na tych założeniach, była szkołą tresury i ujarzmiania natury dziecka, posługiwała się metodami mechanicznymi, szkoliła pamięć przede wszystkim, którą napełniała różnego rodzaju wiadomościami, dbała nie o treść, ale o pojęcie słowne, wszystkich uczniów traktowała jednakowo i pragnęła ich jak najszybciej widzieć dojrzałymi do życia.
Nowe wychowanie, oparte na głębszych badaniach psychologicznych, które odkryły swoistą naturę dziecka, ma szacunek dla jego indywidualnego i naturalnego rozwoju. Uważa ono, że dzieciństwo i młodość są swoistymi okresami życia, które mają własną oryginalność i wartość, i że dlatego nie należy ich poświęcać na rzecz przyszłości, ale swoiste zdolności i właściwości dziecka należy szanować i pielęgnować, otaczając je szczególną troską i opieką. Toteż nie modelowanie, ale ich wzrost i rozwój winien byc celem wychowania. Podnosi ono zarazem, że dziecko jest osobowością moralną. Nie wystarcza więc urabianie nawyków dziecka przez tresowanie; należy w dziecku kształcić poczucie moralne przy pomocy autonomii. Wszelka bowiem dyscyplina, moralnie wartościowa, polega na dobrowolnym uznaniu prawa i dobrowolnym podporządkowaniu się. Wychowanie, oparte na autonomii dziecka, gardzące przymusem i tresurą, nauczy je zrozumieć, kochać i chcieć prawa, a tym samym zaprawi je do odpowiedzialności i wewnętrznej dyscypliny. Rozwój dziecka powinien być jego własnym dziełem. Wychowawca powinien jednak poznać prawa tego rozwoju, aby do nich dostosować swoje postępowanie wychowawcze. Zasada indywidualizacji jest tu nakazem i koniecznością. Nauczanie winno odpowiadać każdorazowej potrzebie dziecka i winno dążyć do stworzenia odpowiedniego środowiska, w którym dziecko mogłoby swobodnie swoje zdolności rozwijać. Winno być ono bowiem ustawicznie czynne, by w swej czynności mogło ono samodzielnie rozwiązywać interesujące je zagadnienia. Zasada aktywności i samodzielności ogranicza zatem w nowej szkole prawa nauczyciela. Nauczyciel winien w niej służyć dziecku pomocą, a nie narzucać mu swojej woli, winien być jego pomocnikiem i doradcą, a nie rozkazodawcą. Pokora wobec budzącego się życia dziecka — oto najwłaściwsza postawu nauczyciela.
Krytyka. Wszystkie błędy nowego wychowaniu wynikają stąd przede wszystkim, że uważa się, iż natura dziecka jest dobra i jako taka nie potrzebuje żadnego kierownictwa. Tymczasem, gdyby tak się rzecz miała, wychowanie byłoby zbyteczne. Sens wychowania w tym właśnie leży, iż dokonuje ono i dokonywać powinno pewnej reformy natury ludzkiej. Na to kładli nacisk wszyscy wielcy moraliści i wychowawcy. Zresztą nasze własne wewnętrzne doświadczenie poucza nas, iż rozwój i życie moralne odbywa się wśród walki wewnętrznej i napięć, wśród konfliktów i wstrząsów; dziecko musi o tym wiedzieć, musi znać, jakie to są| zasadzki życia i musi pamiętać, że nie każde jego pragnienie da się zaspokoić. Toteż wolność musi doznać pewnego ograniczenia. Wychowanie nie może obejść się bez przymusu. Przymus ten atoli nie może być czysto zewnętrznym i mechanicznym. Musi on wypływać z pewnego autorytetu wychowawcy i budzić szacunek dla autorytetu. Dziecko musi zrozumieć różnicę pomiędzy szacunkiem dla autorytetu, będącego uosobieniem najwyższych wartości, a ślepym poddaniem się sile zewnętrznej. Nowe wychowanie oczekuje również zbyt wiele od inicjatywy dziecka. Zapomina ono, że potrzeby i zdolności dziecka bardzo długo pozostają w ukryciu i nierozwinięte; toteż jeśli utraci się wczesną sposobność do ich rozwijania, można już później nigdy nie odzyskać. Dlatego bardzo ważną jest inicjatywa i pomoc nauczyciela. Nie może on czekać, aż dziecko samo ujawni swe zainteresowania, ale musi przy pomocy rozmaitych metod i środków zainteresowania te budzić, podtrzymywać i rozwijać. Domaga się tego także i ten ważny wzgląd, że człowiek nie wystarcza sobie samemu, ale potrzebuje zawsze rady i pomocy drugich. Żyjąc w społeczeństwie, wymienia swe usługi z bliźnimi i z ich pomocą kształci się też i rozwija moralnie. Ale jeśli praca nauczyciela nad wychowaniem jest konieczna, to musi ona polegać na odcięciu mu pewnych dróg myślenia i działania, na poddaniu go doświadczonemu i wytrawnemu kierownictwu. Jeśli zbyt daleko sięgająca chęć panowania nauczyciela w starszej szkole była szkodliwa i niebezpieczna dla duszy dziecka, to tak samo niebezpieczną jest pokora jego wobec dziecka w nowej szkole. Dziecko winno stać się pełną osobowością, a taką może ono stać się, gdy jego przewodnikiem będzie mądrość i cnota, a nie przymus ani też daleko idąca swoboda.
Prof. dr Ludwik Chmaj „Ku szczytom” 1939 r. Zeszyt IV-V, str. 363
Obraz: Dante Gabriel Rossetti – Dzieciństwo Najświętszej Maryi Panny, 1849 r.