Viggio Pedersen, Sunshine in the Living Room | Blask słońca w pokoju, rawpixel.com
Edukacja katolickaMetodologia

Pierwszym środkiem ułatwiającym poznanie rzeczy, a zatem i Gramatyki, jest ćwiczenie zmysłów, rozmawianie o rzeczach

Rodzice i nauczyciele zajmujący się rozwijaniem umysłu dzieci, wiedzą dobrze, iż najpierwszą jest potrzeba, pokazać dzieciom rzecz i np. powiedzieć: widzisz, to jest gałązka, nazywamy ją rzeczą, bo jest coś zmysłowego, co widzieć i dotykać możemy. Obejrzyj ją dobrze. Bóg na to dał nam wzrok, ten najdroższy dar nieba, żebyśmy rzeczy widzieli, a widzieli dobrze. Starajmy się z tego daru bożego korzystać, na co się patrzymy, widźmy dobrze. Ale jest drugi zmysł równie ważny, który tamtemu idzie w pomoc, z którego wszystkie wypływają: dotykanie, bo i widzenie jest pewnym rodzajem dotykania. Kiedy na rzecz patrzymy, nie dotykamy się wprawdzie rzeczy oczyma, ale oczy dotykają się światła, a światło oka, a tak dzieje się zetknięcie i maluje się nam obrazek w umyśle, który się nazywa wyobrażeniem. Gdyby tylko człowiek widział i dotykał się, trudno by mu było mówić i byłby głuchoniemy. Dziecię weźmie w usta cukier i czuje smak słodki, więc smakuje. Dziecię przyłoży kwiatek do nosa czuje zapach, więc ma węch. Zadzwoni dzwonek, powietrze zadrży i głos zaniesie do ucha. Zapytajmy dziecka: słyszysz? Odpowie — słyszę. A co słyszysz? Dzwonienie dzwonka. Czy słyszysz jak Mama do ciebie mówi? Słyszę. A coś słyszał? Mowę. Czy to taki głos jak dzwonka? — zapyta Matka. Nie, zupełnie inny, — odpowie dziecię. Dziecię więc ma wszystkie zmysły i chociaż mogłoby sobie wyobrażenie odmalować, nic by jeszcze o wyobrażeniu powiedzieć nie umiało. Małe dzieciątko ma wzrok, ma słuch, ma smak, ma powonienie, ma czucie, a nic ci nie powie, nic nie rozumie. Ludzie na to nie zważają, tylko ciągle do niego mówią, pytają się, za nie odpowiadają, a dziecię słucha, lecz jeszcze nic nie mówi. Potem się rozśmieje, czasem zapłacze, ludzie go rozumieją, ale ono jeszcze ich nie rozumie. Jednak ludzie, choć z nim należycie rozmówić się nie mogą, zawsze do niego się odzywają. Dalej, różnym się rzeczom dziecię przypatruje, słucha, kładzie do ust, obraca w paluszkach, a czasem przytyka do nosa. Dziecię już poznaje rzeczy powoli, a samo nie wie, że poznaje, bo z niczego sobie sprawy zdać nie potrafi. Ludzie myślący starają się budzić jego uwagę i to jest najpierwszy sposób służący do poznania rzeczy. Jak tylko dostrzeżemy, że nas dziecię rozumie, to mu różne pokazujemy rzeczy, mówimy o nich i mocno nas to cieszy. Rozmawiamy z dziecięciem wszystkimi prawie zmysłami razem, a przynajmniej dwóch, trzech środków używamy, żebyśmy lepiej zrozumiani byli. Pokazując coś, mówiąc o tym, dopomagamy migami i koniecznie się staramy, żeby nas zrozumiało i my jego. To jest budzenie uwagi, to jest pierwszy najgłówniejszy środek.

Stanisław Jachowicz

Jak dziecię nauczy się zapatrywać na rzeczy, jak dziecię nauczy się słuchać, to już dalsza pójdzie robota. Myślący człowiek potrafi mu poddawać różne rzeczy do oglądania, będzie sam z nim oglądał i ciągle rozmawiał o tych rzeczach. Długo to trwać będzie, a im dłużej potrwa, tym lepiej dla dziecka. Stąd to dawanie dziecięciu w ręce cacek, obrazków itp.

Dzieci, które to mieć mogą, które mają dobrego przewodnika, wcześniej zaczynają myśleć i mówić, to jest myśl mową wydawać. A kiedy dziecię ze swym przewodnikiem rozmówić się umie, już idzie nauka żwawiej, weselej. Dziecię się pyta: co to to? a przewodnik nie tylko odpowiada co to jest i jakie, ale i do jakiego służy użytku. Przygotowanie z dzieckiem dziać się powinno należycie, ostrożnie, powoli. Jeszcze tu nie idzie o to, żeby zdało sobie sprawę ze wszystkiego, żeby rzecz dobrze nazwało, zrozumiało doskonale jej znaczenie. Nie idzie o to, żeby poznało, że dwie rzeczy jednakowo się nazwać mogą, jaka w tym nazwaniu różnica. Dosyć będzie, kiedy się rzeczy przypatrzy, dobrze ją obejrzy, rozmówi się o niej, nie z tak wielką wprawdzie dokładnością. Niech do wysokich nie dochodzi pojęć, niech mówi po prostu, jasno, żeby było zrozumiane. I my do niego nie mówmy nic, czego by nie rozumiało, nie wyszukujmy wyrazów trudniejszych. Niech uczy się zapatrywać na rzeczy. Niech użyje wszystkich zmysłów do jej poznania. Niech, jak powiedzieliśmy wyżej, jeden zmysł ratuje się drugim. Niech dziecko na migi pokaże, jak rzecz wygląda, niech o niej potrafi coś opowiedzieć.

Źródło: Stanisław Jachowicz, Pomysły do poznania zasad języka polskiego, 1858, ze wstępu, str. 15.